Miłość i nadzieja odc. 367: Melis traci ciążę!

Bahar nie reaguje na groźne spojrzenie Kuzeya. Odchyla głowę z butą, jakby to ona miała przewagę.

— Nie rozwiodę się z tobą. — Jej ton jest ostry jak brzytwa, pewny siebie, prowokujący.

Kuzey zaciska szczękę, kierując wzrok ku niebu, jakby błagał o cierpliwość. Yildiz nie wytrzymuje pierwsza:

— Ty to zrobiłaś, prawda? – pyta, nawiązując do artykułu o zaręczynach Kuzeya i Sili.

Kuzey rzuca gazetę na ziemię. Podchodzi do żony powoli, ale w jego oczach płonie wściekłość.

— Powiedziałaś, że przyjdziesz, żebyśmy pojechali razem na rozprawę! — syczy.

— To nie ma znaczenia. Zmieniłam zdanie. — Bahar przeciąga słowa. — Gdy zobaczyłam twoje zdjęcie na pierwszej stronie, jak zrobiłeś się sławny… pomyślałam, że jednak nie rezygnuję.

— Żartujesz sobie ze mnie?! — grzmi Kuzey.

— Kuzey, proszę… — Sila próbuje go zatrzymać, widząc, że traci kontrolę.

— Właściwa kobieta uskrzydla mężczyznę — ciągnie Bahar z okrutnym uśmiechem. — Przy mnie byłeś na szczycie. A teraz? — Obejmuje Silę spojrzeniem pełnym pogardy. — Stałeś się pośmiewiskiem!

Kuzey łapie ją za połę płaszcza.

— Uważaj na to, co mówisz, bo nauczę cię rozumu.

— No dalej! Uderz mnie! — Bahar rozkłada ręce. — Jeszcze jeden argument, którego użyję w sądzie! Jak mogłeś się zaręczyć, zanim się ze mną rozwiodłeś?!

— Zamknij się, Bahar! Nie zmuszaj mnie do czegoś, czego nie chcę zrobić!

— Och, szkoda mi was, biedactwa — mówi nagle łagodnym tonem, słodkim jak trucizna. — Na pewno macie już datę ślubu. Jakie to przykre…

— BAHAR! — Kuzey unosi rękę.

Bulent wpada na podwórko i wkracza między nich.

— Spokojnie, Kuzeyu!

— Wujku, czy ty tego nie widzisz?! Ona sobie z nas drwi!

Bahar jedynie uśmiecha się kpiąco, jakby chciała dolać oliwy do ognia.

— Posłuchaj — mówi Bulent do niej stanowczo. — Popełniasz wielki błąd, kierując się ambicją.

— Nie ujdzie ci to na sucho! – grzmi Kuzey.

— Nic mi nie zrobisz. Zobaczysz, że się z tobą nie rozwiodę! – odcinka się Bahar.

Kuzey próbuje się wyrwać, ale Yildiz i Sila wciągają go do środka, zatrzaskując drzwi. Bahar zostaje na zewnątrz z Bulentem.

— Dziewczyno, co z tobą? — Bulent patrzy na nią jak na obcą. — Feraye była u ciebie. Była pewna, że nie będziesz robić problemów. Co się nagle zmieniło?

— Zapytaj swoją żonę. — Bahar wzrusza ramionami. — Chyba coś źle zrozumiała.

— Feraye nie jest kobietą, która źle rozumie. Jeśli była pewna, to znaczy, że miała powód.

— Może groziła mi? — rzuca Bahar niedbale.

Bulent mruży oczy.

— Groziła ci? Czym niby?

Wtedy ponownie drzwi otwierają się z hukiem. Kuzey wychodzi jak burza.

— Wynoś się stąd! — Jego głos jest lodowaty.

Bahar tylko patrzy mu prosto w twarz… i uśmiecha się szeroko, triumfalnie. Po czym odchodzi powolnym, spokojnym krokiem, jakby wygrała pierwszą rundę wojny.


Cavidan, cała w euforii, przechadza się po salonie w szpilkach i płaszczu Feraye, kołysząc biodrami jak modelka na wybiegu. Materiał połyskuje w świetle, a ona nie może oderwać wzroku od własnego odbicia w szybie.

Nagle rozlega się trzask drzwi i donośny śmiech Bahar. Dziewczyna wpada do środka jak burza.

– Mamo, brzuch mnie boli od śmiechu! – wydusza, ocierając łzy rozbawienia.

– Córko, ciszej! – syczy Cavidan. – Nie zapominaj, że w pokoju mamy… gościa.

Bahar jednak nie zwraca na to najmniejszej uwagi. Z każdym słowem jej uśmiech robi się szerszy.

– Mamo, powinnaś była zobaczyć kuzeya! – mówi z triumfem. – Kiedy oświadczyłam, że nie dam mu rozwodu, jego oczy… Ach, płonęły jak pochodnie!

– A Sila? – pyta Cavidan, poprawiając kołnierz płaszcza, jakby szykowała się na bal.

– Co miała powiedzieć? Zbladła. Jak zwykle zżera ją zazdrość. – Bahar unosi podbródek. – Widziała moje zdjęcie z Kuzeyem. Oprawiliśmy je w ramkę… Teraz jest rozbita. Na pewno to ona ją rozwaliła. Wiesz, jak to jest… nie każdy może być tak młody i piękny jak ja.

– Oczywiście, że jesteś piękna! – potwierdza Cavidan natychmiast. – Odziedziczyłaś urodę po mnie. – Obraca się, prezentując płaszcz. – A kim jest matka Sili? To ta szkapa Feraye… Bóg jeden wie, czemu to ona ma te wszystkie markowe ubrania. Przecież na mnie wyglądają o wiele lepiej.

Bahar w końcu zauważa, co dokładnie ma na sobie matka. Jej oczy rozszerzają się z niedowierzania.

– Mamo… To naprawdę jest płaszcz Feraye – mówi zaskoczona.

– A jakże – potwierdza Cavidan, siadając z triumfem. – I jeszcze buty. Nosimy ten sam rozmiar, ale moje nogi są o wiele bardziej zgrabne.

Nagle Bahar przerywa zachwyty swojej matki, zirytowana:

– Czy ty mnie słuchasz? Mówiłam ci, żebyś wzięła jej włos do testu DNA, a ty bawisz się ubraniami!

– Spokojnie, córko. – Cavidan robi gest uspokajający. – O nic się nie martw. Wszystko załatwiłam. – Z kieszeni płaszcza wyciąga chusteczkę, w którą zawinięte są włosy Feraye.

Twarz Bahar natychmiast promienieje.

– Ja też wszystko załatwiłam. – Wyciąga woreczek foliowy z włosem Sili.

– Świetnie. Teraz możemy zrobić test.

Bahar marszczy brwi.

– I skąd weźmiemy na to pieniądze? Ledwo wygrzebałam pieniądze, żeby wrócić taksówką z domu Kuzeya. Takie badanie DNA dużo kosztuje. Słuchaj, musisz wyciągnąć kasę od Sukru.


Zeynep wpada do domu Feraye niczym burza. W jej oczach tli się niepokój, a oddech jest przyspieszony.

— Ege, musimy natychmiast wyjść! — mówi tak szybko, że głos jej drży.

— Co się dzieje, Zeynep? Dokąd mamy iść? — Ege prostuje się, czując, że to coś poważnego.

Zeynep jeszcze raz spogląda na ekran telefonu, jakby upewniała się, że to dzieje się naprawdę.

— Pamiętasz tamtą noc… noc wypadku Melodi. Zadzwoniła do mnie z obcego numeru.

— Tak. Oboje próbowaliśmy oddzwonić, ale nikt nie odbierał.

— Ta osoba zadzwoniła dziś ponownie. Chce z nami porozmawiać. — Zeynep zaciska dłonie w nerwowym geście. — Ege, ona może być kluczem do prawdy o tamtej nocy. Musimy jechać, teraz.


W kolejnej scenie Ege i Zeynep są już po spotkaniu z tajemniczą kobietą. Ich twarze są napięte, jakby dopiero co dowiedzieli się czegoś, co wywraca ich świat do góry nogami.

Zeynep zatrzaskuje drzwi samochodu z impetem.

— Nie mogę w to uwierzyć! — wyrzuca z siebie, wstrząśnięta. — Ta kobieta milczała tyle czasu tylko dlatego, że jej grożono. Bała się o własne życie! Ale w końcu odważyła się mówić… i dzięki niej znamy imię osoby, która tamtej nocy była z Melodi.

Ege opiera się o dach auta, patrząc w dal, jakby próbował uporządkować myśli.

— Seda — wypowiada imię bez emocji. — Problem w tym, że w Turcji tysiące kobiet nosi to imię. Nie znamy nazwiska, nie mamy zdjęcia, numeru PESEL, niczego.

Zeynep wzdycha ciężko, a potem dodaje:

— Ale wiemy, że jest młodszą siostrą właściciela baru.

— Tyle że bar już zamknięto — przypomina Ege. — A jego właściciel od dawna figurował na papierze jako podstawiony figurant. Nic o nim nie wiadomo. Ślad urywa się na pierwszym zakręcie.

Zeynep bierze krótki oddech.

— Powiedziałeś, że dowiadywałeś się czegoś o tych włosach z naszyjnika… I?

Ege mruży oczy. Złość przebija mu przez głos.

— Laboratorium, które miało je zbadać… spłonęło. Doszczętnie. Ale na szczęście nie wysłałem tam wszystkich włosów. Część mam wciąż przy sobie.

— Widzisz? — Zeynep nachyla się do niego. — Nie wszystko stracone. Melodi mówiła przez telefon, że tamta kobieta była brunetką. Ale dziś…

— …dowiedzieliśmy się, że Seda jest blondynką — kończy za nią Ege.

— Czyli wtedy miała na sobie perukę. Przebrała się, żeby zmylić wszystkich. — Zeynep mówi to z rosnącym gniewem. — Ukrywała się, bo dobrze wiedziała, co zrobiła.

Ege otwiera drzwi samochodu zdecydowanym ruchem.

— Muszę natychmiast zawieźć te włosy na policję. Nie możemy tracić więcej czasu.

Zeynep wsiada za nim.

— Masz rację, Ege. Te włosy… to DNA morderczyni Melodi. I dziś, po raz pierwszy, naprawdę jesteśmy blisko odkrycia jej tożsamości.


Bulent chodzi nerwowo po salonie w domu Kuzeya, co chwilę drapiąc się po brodzie. Widać, że traci cierpliwość. Do środka wchodzi Yildiz.

— Feraye była niezwykle pewna siebie — mówi Bulent, zatrzymując się w pół kroku. — Powiedziała, że Bahar na pewno zgodzi się na rozwód. Samolot wylądował wiele godzin temu, a ja wciąż nie mogę się z nią skontaktować. Jej telefon jest wyłączony.

W tym momencie w drzwiach pojawiają się Kuzey i Sila, wtuleni w siebie. Gdy słyszą ostatnie słowa Bulenta, ich uśmiechy natychmiast gasną.

— I co, wujku? — pyta Kuzey. — Próbowałeś jeszcze raz?

— Dziesiątki razy. — Bulent wzdycha ciężko. — To do niej niepodobne. Zawsze, zawsze dawała mi znać, nawet jednym krótkim SMS-em. Coś jest nie tak.

— Może… może po prostu nie ma zasięgu? — próbuje Sila, choć sama nie wierzy w to, co mówi.

— Nie — odpowiada stanowczo Bulent. — Feraye nigdy by mnie tak nie zostawiła w niewiedzy. Mam złe przeczucia. Bardzo złe.

Zapada krótka cisza. W końcu Yildiz podnosi wzrok. Jej twarz jest blada, jakby toczyła wewnętrzną walkę.

— Może… — zaczyna nieśmiało. — Może Bahar jej coś zrobiła.

Wszyscy odwracają się do niej gwałtownie.

— Co?! — Bulent aż mruży oczy, próbując pojąć jej słowa.

Yildiz przełyka ślinę i kontynuuje:

— Feraye ma nagranie… to, na którym Bahar spycha Hulyę z balkonu. Dlatego Bahar tak łatwo zgodziła się na rozwód. Ale skoro teraz zmieniła zdanie… skoro znowu zaczęła walczyć… — Głos jej drży. — Może zrobiła coś Feraye. Może chciała odzyskać nagranie. Może… posunęła się do czegoś złego.

Kuzey blednie, jakby krew odpłynęła mu z twarzy. Sila z lękiem ściska jego ramię.

Bulent wpatruje się w Yildiz, coraz bardziej blady. W salonie zapada ciężkie, duszące milczenie.


Bahar i Cavidan wchodzą do pokoju, w którym przetrzymują Feraye. Najpierw upewniają się, że kobieta ponownie zapadła w sen — jej głowa bezwładnie opiera się o oparcie krzesła, a oddech jest spokojny, głęboki. Dopiero wtedy zaczynają przeszukiwać jej torebkę, robiąc to nerwowo, lecz możliwie bezszelestnie.

Po chwili Bahar zatrzymuje dłoń. Z jej gardła wydobywa się triumfalny, tłumiony szept.

– Jest… Mam go! – wyciąga z wnętrza torebki niewielki, podłużny pendrive. Jej oczy błyszczą, jakby trzymała w dłoni przepustkę do wolności. – To nagranie! Nareszcie!

Cavidan jednak nie wygląda na zachwyconą. Splata ręce na piersi i kręci głową, jakby coś ją dręczyło.

– Bahar… Feraye mówiła, że kopia filmu jest w bezpiecznych rękach. Co jeśli to prawda? Co jeśli istnieje drugi egzemplarz?

Bahar zaciska zęby i macha dłonią, jakby odganiała natrętną muchę.

– Kłamała, żeby nas postraszyć. Gdyby miała drugi egzemplarz, nie trzymałaby tego tutaj. Ten pendrive to jedyna kopia. Jestem tego pewna.

– Obyś miała rację… – mruczy Cavidan, ale w jej głosie pobrzmiewa niepokój.

Obie jeszcze raz zerkają na Feraye — bezwładną, nieświadomą, związaną. Po chwili ostrożnie, niemal na palcach, opuszczają pokój, zamykając za sobą drzwi tak cicho, jakby bały się obudzić własne sumienia.


Godzinę później do pokoju wchodzi zamaskowana Bahar. Feraye odzyskała przytomność, ale wciąż jest nieco otumaniona strachem. Napina się, widząc czarną sylwetkę w drzwiach.

– Kim jesteś? Proszę… wypuść mnie – szepcze błagalnie, z ledwością unosząc głowę.

Bahar, kryjąc głos pod syntezatorem, mówi metalicznym, pozbawionym emocji tonem:

– Zadzwoń do swojej rodziny. Powiedz im, że wszystko z tobą w porządku. Tylko tyle. Jeśli spróbujesz czegokolwiek… twoja córka i jej dziecko zginą.

Feraye blednie. Serce wali jej jak młot.

Bahar wyciąga z jej torebki telefon, odszukuje numer Bulenta i przybliża urządzenie do policzka Feraye. Drugą ręką przystawia do jej szyi nóż, tak blisko, że ostrze delikatnie dotyka skóry.

Telefon łączy się.

– Halo? Feraye? – słychać po drugiej stronie głos Bulenta, napięty i pełen niepokoju. – Gdzie jesteś, kochanie? Co się stało? Martwiliśmy się!

Feraye zamyka oczy, zbiera siły. Stara się brzmieć normalnie.

– Jestem… w hotelu, kochanie – mówi cicho, próbując ukryć drżenie głosu. – Wszystko w porządku. Nie martw się.

– Twój telefon był wyłączony. Kuzey i ja dzwoniliśmy do ciebie. Wylądowałaś w Antalyi, prawda?

Ostrze wciska się mocniej. Bahar patrzy na nią oczami pełnymi zimnej determinacji.

– Tak. Wylądowałam. Po prostu… zapomniałam włączyć telefon – odpowiada słabo Feraye.

– Feraye, muszę z tobą porozmawiać o Bahar. Stało się coś dziwnego, a ty…

– Bulencie – przerywa szybko – mam spotkanie. Porozmawiamy później. Proszę, nie martw się. Wszystko ze mną dobrze.

– Kochanie, ale…

Połączenie zostaje brutalnie zakończone.

Bahar jednym ruchem zabiera telefon, odsuwa ostrze, po czym zakleja usta Feraye taśmą, nie pozwalając jej nawet zaczerpnąć pełnego oddechu.

Bez słowa cofa się do drzwi, zatrzaskując je za sobą.

Feraye zostaje sama – unieruchomiona, przestraszona, walcząca z rosnącą paniką. Jedynym dźwiękiem w pokoju jest jej urywany, płytki oddech.

I świadomość, że właśnie stała się pionkiem w grze, której zasad nie zna.


Seda i Melis wracają ze szpitala. Melis porusza się wolno, jakby każdy krok ważył tonę. Jej twarz jest popielata, pozbawiona wyrazu, a spojrzenie puste, jakby coś w niej zgasło.

— Powinnaś zostać w szpitalu — mówi Seda miękko, ale stanowczo. — Przeszłaś poważną operację, Melis. Bardzo poważną.

— Proszę… zakończmy ten temat. — Głos Melis jest ledwo słyszalny, zduszony. — Nikt nie może się dowiedzieć. Nikt.

— Możesz umrzeć. Czy zdajesz sobie z tego sprawę? — Seda zatrzymuje się przed nią, próbując złapać jej spojrzenie.

Melis przymyka oczy, a na jej twarzy pojawia się cień czegoś, co przypomina uśmiech — gorzki, bez życia.

— Ja już… umarłam.


W sypialni Seda pomaga jej ułożyć się na łóżku. Ostrożnie poprawia poduszkę, z troską okrywa ją kołdrą. Melis podnosi się nieco, opierając plecy o wezgłowie. Oddycha ciężko, jakby każde westchnienie bolało.

— Pójdę zobaczyć, co z Gokhanem. — Seda prostuje się i spogląda na nią z niepokojem. — Czujesz się choć odrobinę lepiej?

Melis potrząsa głową. W następnej sekundzie łamie się w pół — nagle, bez kontroli. Łzy spływają jej po policzkach szerokimi strugami.

— Nie… — szepcze, drżąc. — Nie czuję się dobrze, Ceylan. Dzisiaj… dzisiaj straciłam moją córkę. — Jej głos załamuje się całkowicie. — Co ja teraz zrobię? To dziecko… było jedyną rzeczą, która trzymała Egego przy mnie. Jedyną… A dziś… — przykrywa twarz dłońmi. — Straciłam ją. Straciłam wszystko.

Seda siada obok niej na łóżku i obejmuje ją mocno, jakby próbowała spiąć w całość świat, który rozsypał się Melis w rękach.

Melis wtula się w nią, drżąc jak ktoś, komu zabrano ostatnią nadzieję.


Kuzey i Sila spacerują wzdłuż pobocza, próbując choć na chwilę oderwać się od zamętu ostatnich dni. Chłód powietrza koi, ale napięcie w głosie Kuzeya zdradza, jak bardzo jest roztrzęsiony.

– Jeżeli nagranie naprawdę jest u cioci… to dlaczego Bahar wycofała się z rozwodu? – pyta, przecierając dłonią zmęczone oczy. – To wszystko nie ma sensu.

– Tylko pani Feraye może to wyjaśnić – odpowiada Sila łagodnie, obejmując go za ramię. – Zapytaj jej, kiedy wróci.

– Próbowałem się do niej dodzwonić, ale ma wyłączony telefon. Wujek też niczego się nie dopatrzył. Nikt się nie martwi, tylko ja… Mam złe przeczucia, Sila.

– Otrzymasz odpowiedzi, Kuzeyu. Tylko daj jej chwilę.

Ale tym razem jego intuicja krzyczy głośniej niż uspokajające słowa dziewczyny. Nagle Kuzey zatrzymuje się gwałtownie. Coś białego leży na poboczu drogi, lekko poruszane wiatrem.

Schyla się i podnosi przedmiot.

To szal. Biały, delikatny – taki, jaki zawsze nosiła Feraye.

– Sila… – jego głos drży. – To szalik mojej cioci, prawda?

Dziewczyna lekko blednie.

– Wygląda jak jej… Tak.

Kuzey zaciska szczękę, a w jego oczach pojawia się niepokój zmieszany z rosnącą furią.

– Niech to szlag! – warczy, marszcząc brwi. – Jeżeli Bahar i Cavidan zrobiły jej krzywdę… przysięgam, że im tego nie daruję. Zniszczę je, Sila!

Chwyta jej dłoń i rusza szybkim krokiem w stronę domu, jakby każdy krok mógł przybliżyć go do prawdy – i do ocalenia Feraye.


Seda stanęła w progu i zbladła. Pokój wyglądał tak, jakby nikt nigdy w nim nie przebywał. Żadnych sznurów, żadnych śladów walki — tylko otwarte okno. Gokhan zniknął bez śladu, jakby pochłonęło go powietrze.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 278. Bölüm i Aşk ve Umut 279. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Related Posts

Miłość i nadzieja. Alper żyje! Naciye ocalona przed więzieniem – koniec koszmaru i wielka ulga!

W 328 odcinku „Miłość i nadzieja” widzowie będą świadkami jednego z najbardziej emocjonalnych i bolesnych pożegnań w całej historii serialu. Kuzey i Sila staną twarzą w twarz…

Bogdan Trojanek wydał oświadczenie. Łamał mu się głos. “Czy to jest przestępstwo?”

Informacja o romskich zaślubinach Viki Gabor z Giovanim Trojankiem, wnukiem Bogdana Trojanka, wstrząsnęła opinią publiczną i wywołała ogromną dyskusję w mediach. W sieci pojawiły się nagrania z…

Wielka radość u Sławomira i Kajry. Właśnie ogłosili, już nie mogą się doczekać

Kajra i Sławomir przed świętami wyruszyli na kolędowanie w Ameryce. Przy okazji postanowili trochę pozwiedzać i zobaczyli na żywo słynny dom filmowego Kevina. “Oczywiście, że tak. Nie…

Barwy szczęścia, odcinek 3284: Bogusia od razu przekreśli agentkę Justynę. Mirek musi dać jej prawnuka! – ZDJĘCIA

W 3284 odcinku serialu „Barwy szczęścia” Mirek (Oliwier Kozłowski) wpadnie po uszy – nie będzie widział świata poza Justyną (Sylwia Juszczak-Krawczyk). Rodzina nastolatka będzie coraz bardziej zaalarmowana…

Śmigłowce zderzyły się w powietrzu. Przerażające nagranie obiegło sieć

Jedna osoba zginęła, a druga została ciężko ranna po zderzeniu dwóch śmigłowców w południowej części New Jersey w niedzielę — podały władze. Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) określiła…

„Wolałabym urodzić szczenię”. Brigitte Bardot oddała syna, a to działo się z kolejnymi ciążami

Śmierć Brigitte Bardot zamknęła pewną epokę w historii kina. Francuska legenda nie bała się mówić wprost, także o sprawach, które dla wielu pozostają tabu. Jednym z najbardziej…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *