
Pracujący w siedleckim szpitalu jako dozorca Zbigniew W. (+61 l.) szedł grudniowym rankiem do pracy, gdy został zaatakowany od tyłu reklamówką z kamieniem w środku. Zabójca uderzył go z całej siły pięć razy z głowę, po czym włamał się do sklepu i skradł stamtąd strój świętego Mikołaja. Zaatakowany 61-latek zmarł w szpitalu, a policja szybko zatrzymała zabójcę-przebierańca
Zabójstwo w Siedlcach. Zaatakował pracownika szpitala
Do zabójstwa doszło 19 grudnia 2023 roku. Tego feralnego dnia Zbigniew W. (+61 l.) z Wólki Kobylej (województwo mazowieckie) jak zwykle rankiem przyjechał do Siedlec, do pracy w miejscowym szpitalu. Kiedy szedł ul. Piłsudskiego, został od tyłu zaatakowany przez mężczyznę, który zadał mu kilka uderzeń w głowę kamieniem włożonym do reklamówki. 61-latek zalał się krwią, upadł na ziemię nieprzytomny, a sprawca napadu zwiał. Zbigniew W. trafił do szpitala, gdzie zmarł podczas operacji.
Bandzior po skatowaniu mężczyzny włamał się do sklepu odzieżowego, skąd skradł ubranie św. Mikołaja. Przebrał się w nie dla zmylenia pościgu policji. Mundurowi penetrując teren miasta namierzyli Mikołaja, który szedł trzymając w ręku zakrwawioną reklamówkę z dużym kamieniem w środku. Zatrzymali Dominika E. (25 l.), mieszkańca pobliskich Igań. Nie potrafił racjonalnie wyjaśnić, dlaczego zabił przypadkowo spotkanego mężczyznę. – Musiałem to zrobić, bo zobaczyłem w nim szatana, który znęca się nad rodziną – mówił śledczym. Podczas kolejnych przesłuchań Dominik E. odmówił składania wyjaśnień.
“Nie wiadomo, dlaczego zginął człowiek”
Prokuratura, oprócz zabójstwa, oskarżyła go także o dokonanie włamania i kradzież stroju Mikołaja. – Ze sporządzonej w toku śledztwa opinii sądowo-psychiatrycznej wynika, że oskarżony miał zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia zarzuconych mu czynów i pokierowania swoim postępowaniem. Ustalono, że ofiara i sprawca nie znali się – informowała nas Katarzyna Wąsak, szefowa Prokuratury Rejonowej w Siedlcach. Śledczy ustalili, że kilka dni przed zabójstwem Zbigniewa W. sprawca zbrodni wyszedł z więzienia, gdzie odbywał karę półtora roku pozbawienia wolności za kradzieże i pobicia.
Latem 2024 roku, w Sądzie Okręgowym w Siedlcach ruszył proces Dominika E. Kiedy zeznawała Hanna W. (61 l.), żona ofiary, zabójca śmiał się jej w twarz. Mówił, że wyzwolił ją i jej dzieci od tyrana. W grudniu zapadł wyrok. Morderca został skazany na 30 lat więzienia. Ponadto został zobowiązany zapłacić rodzinie ofiary 100 tys. zł. zadośćuczynienia. – To zabójstwo nie miało żadnego motywu, nie wiadomo, dlaczego zaginął człowiek, nie ma racjonalnego wytłumaczenia tego czynu – powiedział sędzia uzasadniając wyrok